Opublikowany przez: Monika C. 2020-03-03 17:11:13
Autor zdjęcia/źródło: Photo by Ben White on Unsplash
Codziennie słyszymy o nowych osobach, które zachorowały na COVID-19. Choroba wywołana słynnym już koronawirusem Sars-CoV-2 w zbiera duże żniwo i coraz częściej pojawia się w Europie i innych kontynentach. W Polsce nie mamy jeszcze potwierdzonego ani jednego przypadku (edit: w tyej chwili wiemy o jednym potwierdzonym przypadku, przyp. red.), jednak specjaliści twierdzą, że to kwestia czasu. W dobie łatwego przemieszczania pomiędzy kontynentami choroby szybko osiągają zasięg światowy. Najczęściej jednak słyszymy o nowych zachorowaniach wśród dorosłych. Dzieci bardzo rzadko ulegają temu wirusowi. To dobrze, jednak naukowcy szukają przyczyny tego zjawiska.
Jak czytamy w portalu gazeta.pl, czasopismo „New England Journal of Medicine” opublikowało analizę 425 pierwszych pacjentów z Wuhan, którzy zachorowali na COVID-19 jako pierwsi. Z danych wynika, że ich średnia wieku wynosi 59 lat, przy czym najmłodszy pacjent miał 15 lat, a najstarszy 89 lat. Nieco ponad połowa, z tych którzy zachorowali to mężczyźni.
Pod koniec stycznia sytuacja nieco się zmieniła. Potwierdzono zakażenia koronawirusem wśród kilkorga dzieci. U jednego z chłopców w Chinach, mimo braku objawów znaleziono nowy wirus, u kilkomiesięcznej dziewczynki z Pekinu oraz u dziecka w Niemczech. Niedawno wykryto koronawirusa u noworodka, ok. 30. godzin po przyjściu na świat. W tym wypadku źródłem zarażenia była zainfekowana matka.
Naukowcy potwierdzają, że są to zastanawiająco niskie statystyki dotyczące zachorowania dzieci. Jednocześnie przestrzegają przed zbytnim optymizmem, mówiąc, że prawdopodobnie wszystko przed nami. Z drugiej strony, dzięki temu, że dzieci zdecydowanie trudniej zapadają na COVID-19, epidemia szerzy się wolniej. Wszyscy wiemy, jak trudno wytłumaczyć choremu dziecku, że nie powinno bawić się ze zdrowymi dziećmi, trudno także nauczyć malucha odpowiedniego zasłaniania się podczas kichania i kasłania. Z tego względu dzieci zawsze zarażają się wzajemnie dużo szybciej niż dorośli.
Jednak zagadki, dlaczego dzieci są bardziej odporne na nowego koronawirusa, jeszcze nie rozwikłano. Pozwala to naukowcom na pracę nad szczepionką, czyli najbardziej skuteczną metodą zapobiegania chorobom.
Lekarze, mimo że nie znają przyczyny mniejszej liczby zachorowań dzieci niż dorosłych, mają kilka hipotez. Na pierwszy plan wysuwa się ta, że może po prostu nie poznaliśmy jeszcze prawdziwej skali zakażenia. Inni mówią, że dzieci prawdopodobnie przechodzą infekcję na tyle lekko, że wygląda na zwykłe przeziębienie i nie idziemy z nią do lekarza. Nie można jednak bagatelizować zagrożenia koronawirusem wobec dzieci. Nowe wirusy zawsze dotykają całej populacji, nie jednej grupy, na przykład wiekowej. Inną hipotezą jest ta, że być może dzieci mają nieznaną nam jeszcze odporność na tego rodzaju patogeny. Podobnie było bowiem z wirusem SARS w latach 2020-2023. Wtedy odnotowano jedynie 80 przypadków potwierdzonej choroby wśród dzieci poniżej 12. roku życia oraz przebadano 55 dzieci, u których istniało podejrzenie zarażenia się wirusem. Dzieci miały typowe objawy: gorączkę, kaszel i wymioty, ale ogólnie chorowały lżej niż dorośli. Wiemy już natomiast, że wirus SARS-Co-V-2, odpowiedzialny za chorobę COVID-19, jest w 80 procentach zgodnych z wirusem SARS...
>>> Czytaj też: Angielski dla dzieci? Poznaj szkołę językową, w której nauka jest przygodą!
Źródło: zdrowie.gazeta.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.